Poniedziałek, 3 marca 2025 r., imieniny Maryny, Kunegundy, Pakosława

Pogotowie Reporterskie

Łask oddał dziś cześć "Żołnierzom Wyklętym"

 

1 marca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Święto zostało ustanowione przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w 2011 roku w celu upamiętnienia żołnierzy, którzy po zakończeniu II wojny światowej nie złożyli broni i kontynuowali walkę o suwerenność Polski wbrew narzuconej władzy komunistycznej. Żołnierze ci, często określani mianem „niezłomnych”, byli represjonowani, a ich działania długo pozostawały w cieniu historii.

Data święta ustanowionego z inicjatywy prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego nawiązuje do wydarzeń z mokotowskiego więzienia, gdzie dokonano egzekucji wojskowych należących do podziemia antykomunistycznego. 1 marca 1951 roku zamordowano tam siedmiu członków Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

W Łasku na placu 11 Listopada oddano dziś hołd wszystkim walczącym w imię prawdziwie wolnej Polski. Uroczystość prowadzona przez por. Marka Sobieraja z 32. BLT rozpoczęła się odegraniem hymnu państwowego i podniesieniem flagi na maszt. Przybyłe na uroczystość delegacje powitała burmistrz Łasku Monika Mrowińska, następnie głos zabrali posłowie na Sejm RP Marek Matuszewski i Paweł Rychlik. Swoją obecnością zaszczycił również poseł Piotr Polak. W imieniu poseł na Sejm RP Jolanty Zięby-Gzik list przekazała Maria Szczęsna. Sekretarza stanu w MON Pawła Bejdę reprezentowała Renata Kowalczyk.

W przemówieniach podkreślano, że historia „Żołnierzy Wyklętych” jest nie tylko opowieścią o bohaterstwie, ale także o trudnych wyborach, które musieli podejmować. Walczyli w imię wolności, prawa i honoru, często płacąc najwyższą cenę za swoje niezłomne przekonania.

- Chcemy dzisiaj uczcić pamięć tych, którzy wierzyli w lepszą przyszłość dla Polski, ale z szacunkiem podchodzimy do faktu, że historia jest złożona, a nasze rozumienie przeszłości nie zawsze jest proste. Niech ten dzień będzie okazją do refleksji i szacunku wobec tych, którzy nie mogli doczekać się wolnej Polski, a także tych, którzy później musieli zmagać się z trudnymi decyzjami i konsekwencjami. Dziękujemy za ich poświęcenie, za ich miłość do Polski i za to, że dziś, dzięki ich niezłomnej postawie, możemy żyć w wolnym kraju – powiedziała burmistrz Łasku Monika Mrowińska.

Modlitwę w intencji Żołnierzy Wyklętych odmówił kapelan garnizonu Łask ks. ppłk Marek Drabik. Odczytano apel pamięci i oddano salwę honorową. Na koniec uroczystości przybyłe delegacje złożyły kwiaty pod Pomnikiem Niepodległości.

 

Zobacz zdjęcia:

Łask oddał cześć "Żołnierzom wyklętym"

 

 

Skomentuj [ 9 ]
14:50, 01.03.2025 r.

Powrót do strony głównej


Wasze komentarze

Che @ 15:27, 01.03.2025r. IP: *.*.164.45

Zbrodnie przeklętych pamiętamy...

Anna B. @ 16:28, 01.03.2025r. IP: *.*.57.45

I nasza naczelna para. Coś miny mają nietęgie.

Jarek @ 17:27, 01.03.2025r. IP: *.*.201.177

Podpułkownik Łukasz Ciepliński ps. "Pług"

„Nowy Rok 51. Stanąłem na przełomie dwóch półwieczy, lat i własnego życia. Co dał stary – wiemy. Co przyniesie nowy – oto pytanie. Siedzę na celi śmierci z 40 – jak ja – skazanymi. Co pewien czas zabierają kogoś. Nadchodzi mój termin. Jestem zupełnie spokojny. Gdy mnie będą zabierać to ostatnie moje słowa do kolegów będą: cieszę się że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Ojczyznę i jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę bardziej niż kiedykolwiek, że Chrystus zwycięży, Polska niepodległość odzyska a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moje całe przewinienie, moja wiara i szczęście (…) Wierzę że Matka Boża zabierze moją duszę do swoich niebieskich hufców bym mógł jej dalej służyć i meldować bezpośrednio o tragedji mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych – Narodu Polskiego . (…)”

Wisia
Pozostawione przez Łukasza Cieplińskiego w grypsach świadectwo miłości do żony jest niezwykle przejmujące. Znając okoliczności, właściwie z ogromną trudnością przychodzi już samo czytanie tych fragmentów. Ale jest to jeszcze bardziej dojmujące, gdy dostrzeżemy ból Autora, który wiedząc, że jego zaangażowanie w konspiracji odbywało się kosztem rodziny, nie kryje, iż znalazł się w nieodwracalnej sytuacji niemocy nadrobienia tych dni poza domem.

„(…) Żyliśmy z sobą krótko. Pochłonięty pracą byłem nieraz w domu gościem. Mało czasu poświęciłem Tobie. Wiem, że Ty jedna wybaczysz mi wszystko. Wspólnie przeżyte chwile wspominam jako świętości. Kochałem Ciebie bardzo bo jakże nie kochać Istoty o tak dobrym sercu, szlachetnym umyśle. Istoty która darzyła mnie tak wielką miłością. Widzę Ciebie wciąż i tylko w najlepszym świetle. (…)”
[NOWY ROK 1951]
To perspektywa często dzisiaj umykająca, gdy snujemy polityczne rozważania o sensie i istocie walki Wyklętych. Sens był niepodważalny, istota – głęboko moralna i polska. Ale byli to też ludzie, którzy kochali ziemską miłością, i którym tę miłość zabijano… „(…) Nie mam słów którymi mógł bym wyrazić uczucia jakimi Ciebie darzę. Żegnaj w bezsennych nocach wymarzona i wymodlona Wisiu. Łukasz.”

[24 STYCZNIA 1951]
A wcześniej – ze straszną premedytacją – skazywano na dodatkowe poniżenie w cierpieniu… Nie tylko przez odcięcie od najdroższej żony, ale nawet od korespondencji z nią.

„Kochana Wisiu! Jeszcze żyję (…) Siedzę z oficerem gestapo. Oni otrzymują listy – ja nie. A tak bardzo chciałbym otrzymać chociaż parę słów – Twą ręką napisanych. I ten ból składam u stóp Boga i Polski. (…) W ostatnich godzinach życia Bogu dziękuję za to że mogę umierać za Jego wiarę świętą, za moją Ojczyznę oraz za to, że dał mi tak dobrą Żonę i wielkie szczęście rodzinne. Łukasz.”
[28 STYCZNIA 1951]
„Jeszcze żyję. Witam i całuję Wasze kochane buzie i rączki. Stale o Was myślę i Was widzę. Odmawiając różaniec wydaje mi się że mi odpowiadacie. (…) Myślałem, że na rozprawie dadzą nam widzenie, że będę mógł zamienić z Tobą chociaż parę słów, podziękować za wszystko dobre co dla mnie zrobiłaś, uzyskać Twoje i Mamusi błogosławieństwo, na czem bardzo mi zależało i usłyszeć coś dobrego. Niestety nie pozwolili nam nawet tego. Napisałem 3 listy, od ciebie nie otrzymałem żadnego. Pieniądze otrzymuję regularnie i to cała łączność (...) Dziękuję za pomoc i pamięć. Łukasz.”
[14 STYCZNIA 1951]
Było dla Łukasza Cieplińskiego pisanie grypsów jakąś formą nie tylko obrony przed samotnością więźnia, ale również rozmowy, nieporównywalnej chyba z żadną inną rozmową.

„Sercu najbliżsi! Korzystam z okazji i piszę. Powtarzam się – bo nie wiem co dojdzie, nie wiem czy to czytać będziecie. Wiem tylko, że sama rozmowa z Wami to moje wielkie szczęście. Czem bardziej od Was odizolowany i dłużej Was nie widzę, tem jesteście mi drożsi i bliżsi. We dnie myślami, nocą we snach – jestem zawsze z Wami. (…) Wierzę, że nikt i nic nie zdoła nas rozłączyć, należeliśmy i będziemy należeć tylko do siebie. (…)”
[BEZ DATY]
Jest w tych grypsach do żony – w istocie skazanej już przecież na wdowieństwo – także coś jakby z innej rzeczywistości: jest wewnętrzna radość. Poczucie spełnienia męża, któremu dane było mieć żonę według świata jego zasad – idealną.

„(…) Mimo trudnych zewnętrznych warunków /konspiracja/ patrząc na przeszłość stwierdzam – byłem Wisiu z Tobą bardzo szczęśliwy (…) Stałaś się dla mnie symbolem dobra, szlachetności i miłości. Kocham Ciebie, uwielbiam i czczę. Wiem, że myślą, sercem i modlitwą jesteś stale przy mnie. Odczuwam to. Widzę wówczas Twoją zbolałą buzię – na procesie. Ty znasz mnie najlepiej dlatego musiałaś boleć słysząc te kłamliwe, prowokacyjne i krzywdzące mnie zarzuty. Bądź Wisiu dzielna. Przejdź nad cierpieniem z godnością i spokojem i wiarą w sprawiedliwość Bożą. Tylko nam ona została. W momentach rozpaczy pamiętaj o naszym szczęściu. Cel Twój i zadanie to Andrzejek i wierzę że wychowasz go na człowieka, na Polaka i katolika. Że przekażesz mu swoje wartości duchowe i silnie zwiążesz ze mną i ideą dla której żyłem. Jeśli ja odejdę – on zostanie i w czyn będzie wprowadzał moje marzenia. Dlatego Bogu gorąco dziękuję, że właśnie Ciebie dał Andrzejkowi za matkę, że ma cię przy sobie.”

Dlatego także Łukasz Ciepliński wracał do smutnej konstatacji przyczynienia się do „osierocenia” żony i syna, tą swoją niejako winą cierpiąc nad przecięciem małżeńskiego życia.
„Wisiu! (…) Zostawiłem Ciebie w tak ciężkich warunkach i sam jeszcze jestem ciężarem. Nie wiem jak sobie radzisz (...) Jeżeli Boga duszą o coś proszę to przede wszystkiem o pomoc dla Was – skarby moje najdroższe świętości największe. Pragnąłbym odwdzięczyć się (…) i powetować wszystkie smutki i cierpienia jakie Wam zgotowałem. Czem bliżej śmierci tem myślami jestem bardziej z Wami. Łukasz.”
[3 LUTEGO 1951]
„Wisiu. (…) Przebacz za przykrości. W Bogu nadzieja. Całuję mocno Ciebie i Andrzejka. Łukasz.”
[18 PAŹDZIERNIKA 1950]
Andrzejek
Obok wyrazu wyjątkowych uczuć wobec żony, drugim przytłaczającym siłą emocji elementem grypsów jest miłość do syna i stała myśl, by wyrósł na dobrego człowieka.
„Andrzejku! Pociecho moja jedyna. (…) Ażebyś był mężnym i słowo dane wob[ec] Boga, Ojczyzny i własnego ducha przedkładał nad życie. Abyś był szlachetny i miał zawsze czyste ręce. Aby uśmiech nie schodził z Twoich ust nawet w momencie gdyby szatańskie ręce życie Tobie – jak mnie – odebrać chciały. Abyś utulił w bólu i otarł łzy Matce i był dla niej prawdziwą radością. Ojciec.”
[3 LUTEGO 1951]
Jest w jakimś sensie czymś niepojętym, że psychicznie i fizycznie zmaltretowany, w śmierdzącej celi, z jedną już tylko perspektywą – śmierci, Łukasz Ciepliński miał jeszcze przekonanie o znaczeniu muzyki i sztuki w kreowaniu ludzkiej mentalności. Ta zdolność, i trafność, oceny tego, co synowi będzie potrzebne, zadziwia nie tyle samymi wnioskami, co mocą wiary, że to wszystko jeszcze ma, i mieć będzie, sens. Pisał żonie o wychowywaniu ich syna:
„Wisieńko, kochając Andrze[jka] za siebie i za mnie, nie rozpieść go. Chciałbym żeby był rzutki, przedsiębiorczy, miał dużo inicjatywy, pracowity, prawdomówny i odważny. Zbliż go do muzyki i sztuki te dziedziny człowieka uszlachetniają. Naucz gry na fortepianie, zabieraj na koncerty i przedstawienia. Z języków niech weźmie angielski, dodatkowo francuski lub niemiecki. Musi zapoznać się również z łaciną. Ona będzie mu potrzebna. Jeżeli ty materjalnie nie będziesz mogła wysłać go na studja za granicę, to Andrzej musi wynikami i zachowaniem uzyskać stypendjum. Będzie to dla niego pierwsza próba. Wierzę, że nie zrobi mi zawodu a Ty będziesz miała wiele pociechy. Łukasz.”
[14 STYCZNIA 1951]
Po części przestaje to jednak być zadziwiające, jeśli się zauważy, że nawet w tym sowieckim więzieniu Łukasz Ciepliński nie poniechał zabiegów o własną kondycję intelektualną, nie zaprzestał samokształcenia, a przynajmniej prób kontaktu ze słowem pisanym. Są na to dowody – w tych okolicznościach niezwykłe – w postaci podań do jego oprawcy, stalinowskiego zbrodniarza Józefa Różańskiego. Prosił w nich o możliwość korzystania z książek z biblioteki aresztu śledczego oraz prenumerowania, za pieniądze z jego depozytu więźnia, gazety (Archiwum IPN, sygn.: IPN BU 1572/4125).

Do syna stale w grypsach powracał z prośbami, nakazami, wskazówkami moralnymi…

„(…) Naczelnymi zasadami twego życia niech będą: dobro, prawda, sprawiedliwość i miłość. – Ażeby temu sprostać musisz kształcić swój charakter /silna wola, dzielność, pracowitość, inicjatywa, umiłowanie szlachetnych celów/ bez niego niczego nie osiągniesz. (…) Musisz kształcić swój umysł, zdobyć szerokie wiadomości. Ucz się pilnie. Wyjedź na studia zagranicę /Ameryka, Anglia Holandia lub Belgia/. Staraj się tam zapoznać z bieżącymi problemami życia naukowego, gospodarczego, społecznego, kulturalnego i politycznego. Pamiętaj że musisz wrócić do kraju z wiadomościami pozytywnymi i gruntownymi. Co szlachetne i wielkie – przyjmuj, co płytkie i nikczemne – odrzucaj. Nie zaniedbuj również kultury fizycznej. Zdrowie jest w życiu potrzebne. Umiłowaniem ideałów, pracą, wytrwałością i poświęceniem musisz uzyskać odpowiednią pozycję, by móc realizować [te] cele (…)”
[7 STYCZNIA 1951]

Nie zapominał przy tym również o bardzo praktycznych sugestiach.

„Andrzejku! Pamiętaj, że istnieją tylko trzy świętości: Bóg, Ojczyzna i Matka. Bądź dobry dla Matki. Zostań lekarzem, inżynierem, naukowcem lub ekonomistą, co wolisz. Nie zapominaj o ojcu i jego idei.”
Katolicyzm
Większość grypsów zawiera odwołania do Boga. Nie jest to jednak przypadek człowieka, który odnajduje wiarę lub wraca do niej, bo znalazł się w sytuacji dramatycznej. Łukasz Ciepliński, fizycznie cierpiący, po strasznych doświadczeniach tortur, którym poddawali go komuniści, w zamknięciu patrzący na drzwi mające go zaprowadzić jedynie na śmierć, nigdy nie zwątpił w Boże działanie, a przeciwnie – w wierze się utwierdził.

„(…) Krzyż swój składam Nowonarodzonemu. Pytam – czy ofiary nasze nie pójdą na marne, czy niespełnione sny powstaną z mogił, czy Andrzejek będzie kontynuował idee ojca? Wierzę – nie pójdą, sny wstaną, syn zastąpi ojca, ojczyzna niepodległość odzyska. Matka Boża ukoi Wasz ból. Żalę się jednocześnie przed Chrystusem, że każe mi ginąć w tych warunkach a nie na polu chwały. Że zrobiono ze mnie zbrodniarza, zdrajcę (…) Modlę się za Was i do Was. Wyidealizował[em] Was, aż za bardzo. Ale Wisiu dobrocią swą zasłużyłaś na to. Żegnajcie. Łukasz.”
[BOŻE NARODZENIE 1950]

Wielka troska o trwanie przy wierze katolickiej wraca również uporczywie w słowach kierowanych do syna. Niewątpliwie – prócz ojcowskich starań o dobry moralny fundament wychowawczy – odgrywały tu też rolę własne doświadczenia zepchnięcia w otchłań pogardy, gdzie katolicyzm pozwalał Łukaszowi Cieplińskiemu nie tylko przetrwać, ale i zachować ufność w przewagę dobra nad złem. Obraz ojca, tak trudno dotykanego rzeczywistością ziemską przez Boga, mógł pozwolić synowi uwierzyć, że wiara, choć trudna, jest gwarantem wytrwania w najgorszych nawet warunkach.

„Andrzejku! Kochaj Boga i bądź wierzącym katolikiem. Jednak staraj się poznać Jego Wolę , przyjąć ją za prawdę i realizować w życiu. Kochaj Polskę i miej Jej dobro na uwadze zawsze. Ona musi zająć w świecie właściwe miejsce i uzyskać dobrobyt oraz szczęście wszystkich obywateli. – Kochaj i bądź posłuszny Matce – Twemu aniołowi stróżowi (…) Darz Ją dobrocią za siebie i za mnie. (…)”
Bliźni
Pozostawił też Łukasz Ciepliński w grypsach świadectwo szacunku wobec ludzi. Jak wypełnienie ewangelicznego nakazu miłowania swoich nieprzyjaciół. W pryzmacie historii jego osoby – znak wyjątkowy w krystaliczności przekazu.

„(…) Nie znałem nienawiści i nigdy świadomie nikogo nie skrzywdziłem. Dlatego czekam spokojnie na śmierć. Wierzę w sprawiedliwość Bożą – to mój skarb i ostoja. (…)”
[28 STYCZNIA 1951]
Czy było warto?
„Wydaje mi się czasem, że giną moje siły, nie mogę już patrzeć na to co się dzieje, słuchać jęku mordowanych, na to królestwo szatana. Żal mi także i Was. W ostatniej chwili mojego życia będę z Wami. Będę Bogu dziękował i za to, że Ciebie, Wisiu, dał Andrzejkowi. Łukasz.”

Pomimo straszliwości sytuacji, w której się znalazł dokładnie dlatego, iż kiedyś powiedział sobie: „Tak, warto” i z tej drogi nigdy nie zboczył – wtedy w sowieckim więzieniu na Rakowieckiej, wiedząc, że zginie w sposób hańbiący jego godność Polaka i oficera Wojska Polskiego – Łukasz Ciepliński w ani jednym słowie grypsów w sens swojej walki nie zwątpił.
„(…) Widzisz Synku – z Mamusią modliliśmy się zawsze, byś wyrósł ku chwale idei Chrystusowej, na pożytek Ojczyźnie i nam na pociechę. Chciałem służyć Tobie swoim doświadczeniem. Niestety to może moje ostatnie do Ciebie słowa. W tych dniach mam zostać zamordowany przez komunistów za realizowanie ideałów, które Tobie w testamencie przekazuję. O moim życiu powie Tobie Mamusia, która zna mnie najlepiej. W tej ciężkiej dla mnie godzinie życia, świadomość, że ofiara moja nie pójdzie na marne że niespełnione sny i marzenia nie zamknie nieznana mogiła, ale, że będziesz je realizował Ty, jest dla mnie wielkim szczęściem. Będę umierał w wierze, że nie zawiedziesz nadzieji w Tobie pokładanych. Do serca Cię tulę i błogosławię. Bóg z Tobą. Łukasz.”
[7 STYCZNIA 1951]
Czyta się je z goryczą tym większą, że od roku 1989 wciąż, i wciąż, czekamy na odnalezienie doczesnych szczątków Łukasza Cieplińskiego. Mając póki co tylko ufność, że może jednak zostały one odnalezione wśród tysięcy innych kości ofiar komunizmu wydobytych przez zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka z dołów śmierci na warszawskiej „Łączce”… Tylko ich jeszcze nie zidentyfikowano…
I wiedząc zarazem, że tam, na tej narodowej nekropolii bohaterów, Cmentarzu Wojskowym na Powązkach – bez żadnych w tym przypadku wątpliwości – mają swoje groby kaci Łukasza Cieplińskiego. I ten, co strzelał w głowę pułkownika, i ten, co przewodniczył „sędziom” wydającym na Prezesa IV Zarządu WiN pięciokrotną karę śmierci.

„Dzielna, Kochana, Dobra Wisiuniu! (…) Mnie ciężko. Wiem, że Ty sercem najbliższa mnie zrozumiesz.
„(…) Przebacz, ja nie mogłem inaczej żyć – Wisiu
„(…) Ginę za Boga i Ojczyznę.

Ppłk Łukasz Ciepliński, ostatni przywódca krajowy Powstania Antykomunistycznego w Polsce, został zamordowany przez kolaborantów sowieckich w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie o godz. 20.00 1 marca 1951 roku.
Źródło IPN

Piotr @ 18:52, 01.03.2025r. IP: *.*.107.76

Widać po komentarzach, że komunistyczne bękarty nadal są w formie. Łatwo oceniać z ciepłego fotela.

Do Che
Od czego Che? Od bandyny i mordercy z Ameryki południowej?

Karol @ 19:25, 01.03.2025r. IP: *.*.58.225

Jak widać prawiszcze bez inwektyw i wulgaryzmów nie potrafi, no cóż, to objaw strachu.

Che @ 20:00, 01.03.2025r. IP: *.*.164.45

Do Piotr:
Czemu bękart..? Czemu tak...ojciec zanany i ustalony i ślubny. Proponuję poczytać o Che a nie powtarzać pochopnie opinie z ciepłego fotela myślę że większość mieszkańców ameryki południowej inaczej to ocenia ... Poza tym Piotrze aby kogoś obrazić trzeba sie troszeczkę postarać a nie kąsać po kostkach🤣🤣🤣

Andrzej @ 07:58, 02.03.2025r. IP: *.*.230.37

Ten pan,który nadzoruje Panią Burmistrz,to chyba nie wie o co chodzi . Przyszedł,bo przyszli inni

ASS @ 10:48, 02.03.2025r. IP: *.*.202.19

A czemu CELYNA nic tu nie wstawiła? ostatnia szara komórka odpoczywa?

Do Andrzej @ 11:47, 02.03.2025r. IP: *.*.45.45

Przyszedł m, bo po pierwsze żeby nadzorować i pilnować aby lalka głupot nie narobiła, takich wiecie niezgodnych z przykazami KO
Po drugie lansu nigdy nie za wiele.
Miny mają takie jakby za karę tam musieli być, a przecież to oni naszą laskowską para zapraszała na uroczystość

Dodaj komentarz




Redakcja serwisu ŁaskOnline.pl nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczonych przez internautów. Należą one do osób, które je zamieściły.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne artykuły

Reklama

Reklama
Reklama

      

Najnowsze ogłoszenia

Przeglądaj

Dodaj ogłoszenie bezpłatnie

Reklama
Reklama
Reklama

Ostatnio na forum

Więcej dyskusji


      

Najnowsze komentarze

Pogoda

Facebook

Najnowsze zdjęcia

© Copyright 2011-2025 LaskOnline.pl - Codzienna Gazeta Internetowa

Realizacja: PRO-NET