Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r., imieniny Sławomiry, Wiktorii, Iwona

Pogotowie Reporterskie

Na wakacje. Madera pod wiatr

Niedługo wakacje, specjalnie dla naszych Czytelników rozpoczynamy publikacje artykułów będących swoistą wskazówką do spędzenia urlopu nie tylko blisko, ale także w najdalszych zakątkach naszego globu. Mamy nadzieję, że nasza seria będzie dla Państwa inspiracją do zaplanowania swojego urlopu marzeń. Oczywiście służymy pomocą w planowaniu wyjazdu. Najbliższy wspólny wyjazd na Grenlandię. Zapraszamy do kontaktu!
 

Wielu turystów przylatujących na Maderę wypożycza na czas pobytu samochód. My zdałyśmy się na transport publiczny i taksówki, tu sprawnie działające w aplikacji Bolt.

 

Pierwszy dzień poświęciliśmy na dwa ciekawe punkty z mapy atrakcji wyspy. Pierwszym był szklany taras widokowy z jednego z najpiękniejszych europejskich klifów- Cape Girao. Klif wznosi się na wysokość 580 m.n.p.m. i jest drugim co do wielkości w Europie. Taras wybudowano niedawno, bo w 2012 roku i jest jedną z głównych atrakcji Madery.

 

Trasa do klifu wiedzie wąskimi uliczkami, gdzie kierowcy muszą nieźle operować kierownicą, aby nie zaczepić zaparkowanych przy posesjach samochodów. Sztuką jest też parkowanie, często stromo pod górę. Dojechałyśmy tam boltem za kilka eur, autobusem miejskim chyba można, ale mocno na dole ma przystanek. Na turystyczny typu hop-on nie chciałyśmy wydawać kasy.

 

Przyjazd taksówką, to była dobra opcja, bo wizyta na klifie trwała raptem kilka minut. Tłumy turystów, ciężko zrobić zdjęcie bez drugiej osoby w kadrze, zdjecie na prawo, lewo i w dół. Szybko stamtąd uciekłyśmy do drugiego miejsca, czyli miasteczka Camara de Lobos.

 

Tu spędziliśmy sporo czasu. Klimatyczna zatoczka z czarnymi okrągłymi kamieniami na plaży, które przy każdej fali wydawały charakterystyczny dźwięk. Mi kojarzył się z gruchotaniem kości o kości, takim tępym tańcem kościotrupów.Wkoło kafejki, parasole i sami emerytowani turyści. Słonko, ciepło, leniwie. Idealnie na południowe espresso z mlekiem. I drink Nikita, który pochodzi właśnie z tego miasteczka. Połączenie lodów ananasowych, soku i… piwa. Ciekawe doznanie kulinarne.

 

Z Camara de Lobos wywodzi się kolejny alkohol typowy dla Madery, czyli poncha. Kombinacja wytwarzanego tu na wyspie rumu, cukru trzcinowego, soku z cytryn i miodu. Miasteczko z alkoholowymi tradycjami ma też swoją winiarnię Henriques, którą widać z placu przy kościółku. Wino Madera mi akurat nie przypadło do gustu. Ani wytrawne, ani nawet słodkie. To wino likierowe o charakterystycznym palonym posmaku, mocne, bo z dodatkiem spirytusu z trzciny cukrowej.

 

Tak więc Camara de Lobos jest miasteczkiem fajnym, wartym odwiedzenia i spędzenia leniwego czasu z lampka wina Madera, czy aromatyczną ponchą lub piwną Nikitą.

 

Czytaj więcej: atamanka.pl 

Skomentuj [ 0 ]
19:05, 09.06.2023 r.

Powrót do strony głównej


Wasze komentarze

Brak komentarzy

Dodaj komentarz




Redakcja serwisu ŁaskOnline.pl nie bierze odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczonych przez internautów. Należą one do osób, które je zamieściły.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne artykuły

Reklama

Reklama
Reklama

      

Najnowsze ogłoszenia

Przeglądaj

Dodaj ogłoszenie bezpłatnie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Ostatnio na forum

Więcej dyskusji

Reklama

      

Najnowsze komentarze

Pogoda

Facebook

Najnowsze zdjęcia

© Copyright 2011-2024 LaskOnline.pl - Codzienna Gazeta Internetowa

Realizacja: PRO-NET