Niedziela, 22 grudnia 2024 r., imieniny Honoraty, Zenona, Franciszki

Pogotowie Reporterskie

Na wakacje. Piękności z Zanzibaru

 

Niedługo wakacje, specjalnie dla naszych Czytelników rozpoczynamy publikacje artykułów będących swoistą wskazówką do spędzenia urlopu nie tylko blisko, ale także w najdalszych zakątkach naszego globu. Mamy nadzieję, że nasza seria będzie dla Państwa inspiracją do zaplanowania swojego urlopu marzeń. Oczywiście służymy pomocą w planowaniu wyjazdu. 

Kobiety mieszkające na Zanzibarze są piękne. Mają kształtne głowy, ładne buzie i dumną, wyprostowaną postawę ciała. Ubierają się najczęściej w kolorowe chusty, wzorzyste spódnice lub sukienki.

Pracują od rana do wieczora na algowych wodnych poletkach, wynajdują małże na plaży, szyją ubrania, zbierają drewno na opał, gotują strawę dla całej rodziny, doglądają dzieci czy uprawiają liche poletka za wsią. Mają po kilka lub kilkanaście dzieci i do dyspozycji chatki bez znanych nam w cywilizowanym świecie, wygód. Mimo to, są uśmiechnięte i pogodne.

Te, które znają chociaż troszkę obcy język, chętnie rozmawiają z przybyszami. Mnie wypytywały o życie polskich kobiet, mieszkania i pracę.

Podczas któregoś ze spacerów spotkałam przy chałupce kobietę, którą rano fotografowałam przy pracy na algowym poletku. Sagrit zaprosiła mnie serdecznie do swojego domu. Pokazała obejście, wyraźnie dumna była z kilku kóz, które pasły się obok.

Na murku przed domem siedział starszy pan, coś uważnie pisząc w starym zeszycie- to ojciec Sagrit, który jest wykładowcą biologii w szkole w Stone City. Właśnie przygotowywał się do zajęć ze studentami.


W domu panował półmrok, pachniało jedzeniem- domowe klimaty. Było bardzo mało mebli, jakaś stara krzywa szafa i dwa powykręcane łóżka bez pościeli.

Za kuchnię robił kącik z paleniskiem w rogu podwórka. Kiedy gospodyni pokazała mi już całe obejście, na blaszanym stole pojawiła się miska z gorącym jedzeniem. Jedną łyżką posługiwał się mąż Sagrit, który jadł posiłek w drugim rogu.

Do tej pory nie wiem, czym mnie poczęstowano- smakowało to jak groch z ziemniakami i cukrem. Smak tej papki jedzonej gołymi rękami pamiętam do dziś.


Widać, ze rodzina była biedna, jednak z serdecznością dzieliła się posiłkiem.

Maluchy z ciekawością przez cały czas się przyglądały. Nie wiedziały jak mają się zachować. Na szczęście uniwersalne gesty pozwoliły je ośmielić. Zostały mi tylko kolorowe baloniki i garść polskich krówek, które błyskawicznie zniknęły w uśmiechniętych buziach.

 

Czytaj dalej: atamanka.pl

Skomentuj [ 0 ]
18:15, 10.05.2023 r.

Powrót do strony głównej


Wasze komentarze

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne artykuły

Reklama

Reklama
Reklama

      

Najnowsze ogłoszenia

Przeglądaj

Dodaj ogłoszenie bezpłatnie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Ostatnio na forum

Więcej dyskusji

Reklama

      

Najnowsze komentarze

Pogoda

Facebook

Najnowsze zdjęcia

© Copyright 2011-2024 LaskOnline.pl - Codzienna Gazeta Internetowa

Realizacja: PRO-NET